wtorek, 15 września 2009
Zielona motoryzacja
General Motors, ogłaszając "odrodzenie" po 40 - dniowym bankructwie, zapowiedział, że chce skupić się na działaniach na rzecz społeczeństwa, a nie tylko pogoni za zyskiem. Jedynym z elementów nowej strategii mają być działania proekologiczne, m.in. produkcja ekoprzyjaznych samochodów.
Motoryzacyjny gigant musi się śpieszyć - w USA rozwija się cały sektor nowej, "zielonej" motoryzacji.
Samochody hybrydowe to już żadna nowość. Właściciele ekologicznych aut, który wybór takiego, a nie innego samochodu, traktują nie tylko jako oszczędność, ale jako swego rodzaju deklarację światopoglądową. Dlatego - zgodnie z regułą konsekwencji opisaną przez sławnego psychologa Roberta Cialdiniego - chcą oni też korzystać z ekologicznych myjni samochodowych, warsztatów, kupować elektroniczne części, korzystać z wegańskich restauracji typu drive-thru, a także - brać udział w ekologicznych rajdach samochodowych.
Na pomysł, że można połączyć szybkość i troskę o środowisko, wpadł w 2006 roku...amerykański rząd. Departament Energii powołał Grupę Roboczą ds. Wyścigów, która miała opracować zasady kwalifikujące dany rajd do kategorii "eko".
Pierwszy "zielony wyścig" w ramach prestiżowego American Le Mans Series odbył się w październiku zeszłego roku.
Oprócz ekologicznych rajdów - które przyciągają coraz więcej uwagi mediów, a więc i potencjalnych reklamodawców, na ekologii ożenionej z motoryzacją zarabiają też właściciele myjni i warsztatów samochodowych.
Powstają nawet pierwsze sieci franczyzowe
ekoprzyjaznych stacji obsługi.
Jedna z większych sieci - Honest-1 Auto Care - zanotowała w 2008 roku (pomimo kryzysu, który kosztował General Motors stratę w wysokości ponad
30 mld dolarów) 11 milionów zysku.
Firma stworzyła m.in. 90-punktowy program Environmentally Sustainable Actions (ESA), w którym reguluje m.in. użycie produktów pochodzących z recyklingu czy zasady utylizacji odpadów.
Ekoprzyjazny sektor motoryzacji powoli rozwija się także w Europie.
Chociaż samochody hybrydowe nie są na Starym Kontynencie jeszcze tak popularne jak w USA, przedsiębiorcy zdają się wychodzić naprzeciw przyszłemu popytowi.
W Wielkiej Brytanii funkcjonuje na przykład ekologiczna firma ubezpieczeniowa - Ecoinsurance. Oferuje ona 10-procentową zniżkę dla właścicieli hybrydowych aut. Próbuje też naprawiać to, co "psują" klienci: prowadzi projekty zalesiania nieużytków, promuje alternatywne źródła energii i edukację w zakresie ekologii - także w krajach rozwijających się, a nie tylko samej Wielkiej Brytanii.
Ecoinsurance rozszerza też działalność na ekologiczne stacje obsługi - m.in. przez recykling zużytych części.
W Polsce działania z zakresu "zielonej motoryzacji", jeśli już - są realizowane w ramach CSR - Corporate Social Responsibility. W wyniku kryzysu jednak budżety CSR często jako pierwsze padają ofiarą cięć kosztów.
- Wydatki na ekologię to raczej inwestycja długoterminowa - mówi Adam Niebielecki z firmy Feu Vert - sieci stacji obsługi pojazdów - Nie chodzi jedynie o zyski wizerunkowe, zwłaszcza, że ekoświadomość wśród Polaków rośnie.
Wprowadzanie wysokich standardów ekologicznych, m.in. poprzez przyjazne środowisku sposoby utylizacji odpadów, oznacza, że firma jest przygotowana na ściślejsze regulacje, które w tym zakresie wprowadzi niedługo Unia Europejska.
Adam Niebielecki z Feu Vert wyjaśnia, że odpadają koszty dostosowania się do nowych przepisów, i - podczas gdy konkurenci dopiero przestawiają się na bardziej przyjazne środowisku działania - firma zyskuje przewagę, którą później trudno nadrobić całej reszcie.
Fritz Henderson, szef General Motors, powinien jak najszybciej zabrać się do realizacji zapowiedzianego "nowego kierunku". Ma co najmniej 40 dni straty do konkurentów.
wtorek, 19 maja 2009
A Ty? Do kogo jesteś podobny?
Pierwsza myśl, która w tym momencie zaprzątnęła mój umysł to politowanie dla tej biednej kobiety, która najwyraźniej niewiele wie o swoich bliskich. Jednak dłużej zastanawiając się nad tym problemem i głębiej zanurzając się w przeszłość, doszłam do zaskakującej konkluzji, że w rzeczywistości wiedza o moich własnych przodkach nie sięga dalej niż do trzech pokoleń wstecz. Szokującym wydał mi się fakt, że o rodzicach moich dziadków nie wiem już praktycznie nic.
Po przedyskutowaniu sprawy z moją mamą, wspólnie doszłyśmy do wniosku, że wspaniale byłoby stworzyć drzewo genealogiczne naszej rodziny i poszperać jak najgłębiej się da, aby dowiedzieć się kim właściwe byli nasi przodkowie. Zmotywowana do działania postanowiłam dowiedzieć się także więcej o dziedzinie nauki pomocniczej historii, jaką jest genealogia.
Nauka ta zajmuje się badaniem więzi rodzinnych między ludźmi na podstawie zachodzącego między nimi pokrewieństwa i powinowactwa. Badania genealogiczne prowadzone są głównie na podstawie metryk, a po ustaleniu niezbędnych faktów genealogicznych sporządzane zostają wykresy ukazujące relacje pomiędzy członkami rodziny, takie ja drzewa genealogiczne. Takie wykresy wyraźnie pokazują nasze relacje rodzinne i mogą być piękną pamiątką dla przyszłych pokoleń.
Drzewa genealogiczne najczęściej sporządzane są ręcznie, bądź za pomocą specjalnych programów. Jednak od niedawna każdemu z nas dana została możliwość zbudowania drzewa genealogicznego swojej rodziny za pomocą Internetu.
W portalu społecznościowym bliscy.pl (tym, który reklamuje blondynka podobna do Marilyn) w bardzo prosty sposób można założyć takie drzewo. Co więcej, w portalu założyć można także album foto lub wideo np. z ważnych uroczystości rodzinnych, wymieniać się informacjami z rodziną na forum lub prowadzić kalendarz rodzinny (z istotną funkcją „przypomnienia”). Od maja powstał także konkurs, w którym główną wygraną jest 10 tysięcy złotych, zestawy fotograficzne i vouchery na skoki spadochronowe. Wystarczy zalogować się w portalu bliscy.pl, posadzić wirtualną sadzonkę drzewka w Lesie Bliskich i budować swoje drzewo genealogiczne doglądając sadzonki. Konkurs trwa do końca czerwca 2009 roku.
Być może okaże się, że dzięki Marylin Monroe i ja dotrę w swoich poszukiwaniach do zaskakujących faktów o moich przodkach. Swoją drogą ciekawe czy może mnie coś łączyć z Sandrą Bullock… Znajomi wciąż mi mówią, jaka jestem do niej podobna!
wtorek, 21 kwietnia 2009
„Podręczny luksus….”
Luksusowy, ekskluzywny, elitarny to tylko przykładowe określenia jakości rzeczy, które do niedawna wydawały się być dostępne niewielkiej jedynie grupie odbiorców. Obecnie, wywoływanie poczucia, że dana rzecz jest nie tylko luksusowa ale przede wszystkim przystępnie dostępna, to jeden z podstawowych zabiegów marketingowych stosowanych przez firmy chcące sprzedawać swoje produkty.
Współczesny luksus, to luksus wyważony, praktyczny, funkcjonalny i dostępny. To luksus, który można zabrać ze sobą do domu, mieć przy sobie w podróży lub nawet zamknięty w organizer stojący w pracy na blacie biurka. Współczesny luksus to jakość, forma i użyteczność. To przede wszystkim prosty przekaz ubrany w odpowiednią formę, skierowany do konkretnej grupy docelowej. Taki właśnie zdaje się być nowy produkt, który niedawno miał swoją premierę na rynku produktów luksusowych. Założenie przewodnie jest bardzo proste - katalog branży medialnej, modowej, filmowej, reklamowej i artystycznej. Prosty przekaz stanowiący narzędzie pracy dla dyrektorów artystycznych i kreatywnych, agencji reklamowych, producentów, agencji public relations, pracowników działu marketingu i innych osób poszukujących luksusowych usług i przedmiotów. Project Album bo o tym produkcie mowa, to współczesny „podręczny luksus” stanowiący spis informacji poświęconych usługom i produktom ekskluzywnym. Project Album skierowany do konkretnej grupy odbiorców stanowi sprytny zamysł na produkt prosty, funkcjonalny a ze względu na swój design oraz oprawę również luksusowy. Produkt luksusowy bo zawiera starannie wyselekcjowane informacje ułożone w przejrzysty i czytelny sposób. Luksusowy bo ubrany został w odpowiednio przygotowaną oprawę designerską. Produkt luksusowy, bo tworzą go profesjonaliści, związani ze światem mody i reklamy. Produkt luksusowy, bo dostępny jest również w wersji on linowej. I wreszcie luksusowy, jeżeli okaże się, że znajdzie grupę odbiorców, którzy dostrzegą w nim wszelkie te cechy, w jakie powinien być wyposażony „podręczny luksus”.